Chapters
-
Arcana oderwała się od cienkiej nici grawitacji Ilyssii VII z miękkim drżeniem, jak oddech wydechu, który wreszcie można było wypuścić. Za panoramiczną szybą mostka gwiazdy rozsypywały się jak perły, a fale jonowe portowych nadajników gasły warstwami — najpierw krótki trzask w paśmie, potem zanikające pulsowanie, wreszcie pusta, czysta cisza między systemami. Wnętrze statku lśniło świeżym światłem: konsolowe diody ustawiły się równo w złotej skali, przewody z tyłu paneli…
-
9.8 K • Ongoing
-
-
Port Ilyssia VII tętnił życiem nawet w nocy. Nabrzeża oddychały mechanicznym rytmem: szarpnięcia dźwigów, syk śluz, metaliczny chrzęst łańcuchów, którymi cumowano kontenery do platform. Powietrze było gęste od smaru i rdzawego pyłu, a reklamy migotały ospale jak świetliki w osadzie ludzi, którzy dawno nauczyli się spać przy hałasie. Po kanałach wentylacyjnych wędrował przeciąg — niósł sól i obietnicę deszczu, choć tutaj deszcz bywał rzadkim gościem. Silva siedziała na…
-
9.8 K • Ongoing
-
-
Kajuta Silvy była większa od skrzynki na narzędzia tylko o tyle, ile zajmowało drugie łóżko i wąski stolik złożony pod kątem. Na ścianie wisiał cienki regał z manualami i szkicami, pod sufitem szumiały cicho pętle wentylacji, a na parapecie przy przygaszonej wnęce okiennej leżał cylinder rezonansowy, ciepły jak kamień po słońcu. Statek zszedł na nocny oddech: długie, równe tony, zero teatralności. Silva leżała na plecach, jedna ręka pod karkiem, drugą przesuwała po zagiętym…