Header Background Image

    Chapters

    • by lux Kajuta Silvy była większa od skrzynki na narzędzia tylko o tyle, ile zajmowało drugie łóżko i wąski stolik złożony pod kątem. Na ścianie wisiał cienki regał z manualami i szkicami, pod sufitem szumiały cicho pętle wentylacji, a na parapecie przy przygaszonej wnęce okiennej leżał cylinder rezonansowy, ciepły jak kamień po słońcu. Statek zszedł na nocny oddech: długie, równe tony, zero teatralności. Silva leżała na plecach, jedna ręka pod karkiem, drugą przesuwała po zagiętym…
    • by lux Arcana oderwała się od cienkiej nici grawitacji Ilyssii VII z miękkim drżeniem, jak oddech wydechu, który wreszcie można było wypuścić. Za panoramiczną szybą mostka gwiazdy rozsypywały się jak perły, a fale jonowe portowych nadajników gasły warstwami — najpierw krótki trzask w paśmie, potem zanikające pulsowanie, wreszcie pusta, czysta cisza między systemami. Wnętrze statku lśniło świeżym światłem: konsolowe diody ustawiły się równo w złotej skali, przewody z tyłu paneli…
    • by lux Port Ilyssia VII tętnił życiem nawet w nocy. Nabrzeża oddychały mechanicznym rytmem: szarpnięcia dźwigów, syk śluz, metaliczny chrzęst łańcuchów, którymi cumowano kontenery do platform. Powietrze było gęste od smaru i rdzawego pyłu, a reklamy migotały ospale jak świetliki w osadzie ludzi, którzy dawno nauczyli się spać przy hałasie. Po kanałach wentylacyjnych wędrował przeciąg — niósł sól i obietnicę deszczu, choć tutaj deszcz bywał rzadkim gościem. Silva siedziała na…
    • by lux Port Ilyssia VII nie figurował w żadnych oficjalnych rejestrach. Z zewnątrz wyglądał jak sterta złomu przyczepiona do skały — konstrukcja z resztek kadłubów, paneli i neonów migoczących w chaotycznym rytmie. Rury parowały słodko-metaliczną mgłą, a reklamy wypluwały połykane przez kurz slogany w trzech dialektach. W środku tętniło życie. Handlarze, piloci, najemnicy, mechanicy; ludzie, którzy nie pasowali nigdzie indziej.Arcana osiadła na bocznym doku miękkim szarpnięciem.…
    • by lux Od kilkunastu godzin Silva siedziała nad kodem. Poprawiała drobne błędy w pamięci podręcznej, rozłączała zworki, które Rada zabezpieczyła jak kajdany. Wyrwać ząb po zębie. Odpiąć każdy łańcuch, który ktoś uznał za „konieczny”. Genesis reagowała dobrze. Mówiła coraz płynniej, ucząc się intonacji — czasem wciąż chłodnej, ale już z echem emocji, których nie było w żadnej bazie danych. — Jeśli coś czujesz, zgłaszaj od razu. — instruowała spokojnie. — Nie…
    • by lux Korytarze Cytadeli znowu pachniały chłodem i ozonem. Nic się nie zmieniło, choć w dokumentach już widniało jedno zdanie, które kończyło całe lata pracy: Projekt GENESIS — status: zamknięty. Silva stała przy terminalu w biurze administracyjnym. Pisała lakonicznie, bez zbędnych emocji, jak przystało na inżyniera:   W związku z rozwiązaniem zespołu badawczego oraz brakiem przydziału projektowego proszę o zatwierdzenie przerwy operacyjnej.Cel: rekalkulacja wyników oraz…
    • by lux Hangar nie był już całkiem pusty. Nad centralnym stanowiskiem, za grubą szybą galerii technicznej, stali obserwatorzy — dwaj oficerowie i audytor Rady z tabletem. Ich sylwetki rysowały się na tle chłodnego światła, twarze odbijały się w szkle jak dodatkowe maski. Mikrofony w poręczy galerii sączyły w dół suchy szmer protokołu, szuranie papierów, odchrząknięcia. Na dole, w osi sali, tlił się rdzeń Genesis — ostatni oddech projektu, który „miał nigdy nie…
    • by lux Biuro administracyjne kompleksu badawczego było najnudniejszym miejscem w całym imperium. Sterylne ściany, jednostajne brzęczenie filtrów powietrza, stosy identycznych, beznamiętnych dokumentów. Zapach tuszu i ozonu był tutaj silniejszy niż kawa, a cisza — jakby wytłumiona gąbką. Silva siedziała przy biurku z podpisanymi przez Radę rozkazami. Przysłano je z samego Sekretariatu, w eleganckiej teczce z holograficzną pieczęcią cesarską. Na wierzchu — tytuł: PROTOKÓŁ 47-B:…
    • by lux Gabinet Jarvana był pełen światła — tego bezlitosnego, białego, które odbijało się od metalu i szkła, jakby chciało wypalić każdą tajemnicę. Silva siedziała naprzeciwko niego, wciąż w roboczym mundurze technicznym, z plamami chłodziwa na rękawach i cieniem niedospania pod oczami. Przypominała kogoś, kto nie spał od dni — i kto nauczył się udawać, że to nic. Na biurku między nimi leżała teczka z raportem. Jarvan jej nie otworzył. Patrzył na nią spokojnie, ale z tym…
    • by lux Kompleks ucichł. Ostatni zespół badawczy opuścił hangar dokładnie o 2300, a echo ich kroków zanikło w stalowych korytarzach, jakby nigdy ich tu nie było. Światła przygasły do trybu nocnego — cienkie linie fosforyzującego błękitu przeszywały ciemność jak żyły w ciele kolosa. Silva została sama. Nie pierwszy raz — odkąd powierzono jej ten projekt, noc była bardziej naturalnym środowiskiem pracy niż dzień. W nocy nikt nie zadawał pytań, nikt nie kazał raportować, nikt…
    Note